Aktualności

Grójec Wielki - Pechowy survival i "mundurowa" pomoc

 

image002

Chwile grozy przeżyli w minioną niedzielę dwaj miłośnicy survivalu z Zielonej Góry.  Mężczyźni chcieli spędzić noc na wyspie na jeziorze Chobienickim, jednak podczas prowadzonego w ciągu dnia rekonesansu stracili ponton, którym przypłynęli. Nie mogąc się dostać na stały ląd przez kilka godzin wzywali pomocy. Na ratunek pospieszyli im strażacy i policjanci …

image002

20.12.2015r. ok.godz. 16:00 dyżurny KPP w Wolsztynie odebrał zgłoszenie o uwięzionych na wyspie na jeziorze Chobienickim dwóch mężczyznach. Na podstawie relacji zgłaszającego, którym był Komendant Społecznej Straży Rybackiej w Wolsztynie ustalono, że otrzymał on informację od jednego z wędkarzy, o tym że z kierunku wyspy dobiega wołanie o pomoc. Na miejsce skierowano policjantów Wydziału Prewencji, których wsparli strażacy OSP w Chobienicach oraz JR-G w Wolsztynie.

Mundurowi pojechali do Grójca Wielkiego, gdzie zwodowali łódź, a następnie popłynęli w kierunku wyspy. Ze względu na panujący mrok poszukiwania wzywających pomocy prowadzono z użyciem specjalistycznego oświetlenia.

Po niedługim czasie udało się zlokalizować dwóch młodych mężczyzn. Obaj byli wyraźnie zziębnięci. Nie posiadali ciepłej odzieży ani sprzętu umożliwiającego spędzenie nocy w panujących w tym czasie warunkach atmosferycznych.

Mężczyźni zostali wylegitymowani, dzięki czemu ustalono, że mają 28 i 30 lat oraz są mieszkańcami Zielonej Góry. Obaj zgodnie oświadczyli, że interesują się survivalem i chcieli spędzić noc na wyspie.

Przygotowując się do wyzwania tuż po południu popłynęli pontonem na wyspę aby przeprowadzić na niej rekonesans. Gdy chcieli wrócić na stały ląd okazało się, że ponton najprawdopodobniej nie był dobrze zamocowany do brzegu i odpłynął. Nie mogąc wydostać się z wyspy przez kilka kolejnych godzin bezskutecznie wzywali pomocy. Temperatura zaczęła spadać i zapadł zmrok. Na ratunek pospieszyli im dopiero strażacy oraz policjanci, dzięki którym bezpiecznie przetransportowani zostali na brzeg.

Sytuacja okazała się dla miłośników mocnych wrażeń realnym zagrożeniem ich zdrowia, a nawet życia. Szczęśliwie, nie musieli podjąć prób zastosowania w praktyce umiejętności przetrwania w trudnych warunkach, ponieważ otrzymali pomoc. W przeciwnym wypadku musieliby polegać na jedynym "survivalowym" atrybucie jakim dysponowali czyli drewnianym kiju, którym za pomocą tarcia chcieli rozpalić ognisko.

Powrót na górę strony